tag:blogger.com,1999:blog-71301746972431903512024-03-12T21:35:47.173-07:00Coś i Nic.wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-28335338392596194402016-05-14T08:47:00.001-07:002016-05-30T13:41:49.448-07:00VII. Ogniss <div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "edwardian script itc"; font-size: 36.0pt;">D</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">elikatny powiew wiatru musnął jego
twarz.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> W <i>Inanis</i>,
mieście wiedźm, rozświetlanym przez nigdy niegasnące świece, mieście pełnym
odgłosów wybuchów, szeptanych pod nosem zaklęć lub przekleństw, pierwotnie
zbudowanym, jako siedziba <i>Consociatio</i>,
które, po wojnie człowieczo-elfickiej, toczy ciągłe walki o władzę, od lat nie
spotkano przypadkowego wędrowca. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Gabriel uśmiechnął się w duchu. Idąc
główną ulicą, zdawał sobie sprawę, że jego obecność nie wywoła zbyt pozytywnych
emocji. Czuł na sobie chłodne spojrzenia mieszkańców. Docierały do niego
niezbyt przyjazne szepty, które w zamyśle miały być na tyle ciche, aby
tajemniczy mężczyzna, nie mógł ich usłyszeć. Nie był jakimś tam okazjonalnym
przechodniem, który przybył do miasta, aby sprzedać nieznane rośliny, sekretne
przepisy, totemy, medaliony… Miał do załatwienia ważną sprawę, która nie mogła
czekać. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Miasto było jednym z najbardziej
ponurych i mrocznych, jakie widział. Budynki z ciemnoszarej cegły, odpadające
tynki, młodzieńcze napisy na murach, nawołujące do walki, brak jakiejkolwiek
zieleni – pozostały jedynie uschnięte konary drzew, które zwykłego śmiertelnika
przyprawiały o dreszcze. Widok, ciągle kołysanych przez wiatr, ciał nie zrobił
na Gabrielu większego wrażenia. Wiedział, że wiedźmy nadal praktykują publiczne
wymierzanie kar, a wieszanie na szubienicy było ich ulubioną rozrywką. Zdziwiło
go jednak to, że w mieście nie było widać promieni słonecznych, a całą jego
powierzchnię pokrywała gęsta, prawie śnieżnobiała, mgła. Kilkaset metrów
wcześniej widział bezchmurne niebo, a słońce paliło skórę. W momencie, w którym
wkroczył do miasta zniknęło całe światło. Każdy wiedział, że takie objawy nigdy
nie wróżą nic dobrego i nie należy ich lekceważyć, jednak Gabriel musiał.
Narzucono mu to.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Po lewej stronie rynku, na którym
wisiały ciała skazańców, zauważył przedstawiciela lokalnej straży. Mężczyzna
był nadzwyczajnie wysoki, miał smukłą, pokrytą gęstymi włoskami, twarz i małe,
ale czujne i rejestrujące najmniejszy ruch, oczy. Ubrany był w ciemnoszary
materiałowy strój, który wyraźnie kontrastował z jasną, prawie śnieżnobiałą
karnacją. Gabriel z całych sił starał się przypomnieć, jak ich nazywano.
Wiedział, że zostało bardzo niewielu przedstawicieli tej rasy i wszyscy
zamieszkują Inanis, że zamiast skóry mają gruby pancerz, na którym można łamać
najpotężniejsze miecze i topory, a one nie pozostawią nawet najmniejszej rysy,
że słyną z sumienności, wierności, a także nadludzkiej siły i szybkości. Ich
jedyną wadą jest to, że bardzo szybko się męczą i momentalnie zasypiają.
Gabriel pamiętał to wszystko, ale nie ich nazwy. Skarcił się w myślach za
własną nieuwagę na zajęciach i skierował konia w stronę strażnika. Gdy stanął
obok niego, mężczyzna nawet nie drgnął. Gabriel musiał unieść głowę, ponieważ
pomimo tego, że siedział na koniu, a nawet tego, że sam nie należał do niskich osób,
strażnik przewyższał go, o co najmniej, dwie głowy. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> - Pozdrawiam cię. – Gabriel przywitał
się, równocześnie dotykając lewą ręką skroni, jak nakazywała tradycja.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> - Cię pozdrawiam. – odpowiedział
strażnik, czyniąc ręką ten sam gest. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> - Nazywam się Gabriel Ogniss. Należę
do Sześciu i przybyłem do waszego miasta, aby przekazać wiadomość Fruellowi z
rodu Qall’ów. Gdzie mogę go znaleźć?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Strażnik przyglądał mu się z góry.
Wydawać by się mogło, że jego oczy próbują wniknąć do umysłu Gabriela i nie
było to, aż tak, dalekie od prawdy. Fakt, że Gabriel należał do Sześciu największych
i najpotężniejszych magów, uniemożliwiał nieupoważnionym osobom, oglądanie jego
myśli. Uniósł kącik ust, ale nic nie powiedział. Olbrzym, reprezentant prawie
wymarłej rasy, mruknął coś pod nosem, a następnie uniósł rękę i wskazał na
budynek w oddali.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> - Pałac Qall’ów. Niecałe dziesięć
minut jazdy. Zależy od ruchu na ulicach – rzekł strażnik i ponownie stanął
nieruchomo, obserwując miasto. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Gabriel kiwnął głową. Skierował konia
we wskazanym kierunku i jeszcze rzucił na odchodnym:<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> - Dziękuję. Moc niech twe życie
oświetla – nie doczekał się jednak odpowiedzi. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-11209563413271807542015-11-02T13:01:00.001-08:002016-05-30T13:41:42.140-07:00VI. Zagadka ludzkości<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "edwardian script itc"; font-size: 36pt; line-height: 115%;">J</span><span style="font-family: "bookman old style" , serif;">edni
mówią że</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Wszystko
jest przypadkiem<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Że
nikt żadnego wpływu nie ma<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Że decyzje
myśli słowa<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Ktoś
wcześniej napisał<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">W
jakimś bardzo pokręconym scenariuszu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Ale
pewności nie ma<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Czy
Ktoś Coś ma taką moc<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Aby
kazać ludziom śmiać się<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Płakać
czy zabijać<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Zagadką
ludzkości<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Czy
może innymi słowami ubrać<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Coś co
i tak znaczenia nie ma<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">A
wątpliwe jest ludzkie życie<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Tak jak
wątpliwy jest i początek<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">I
koniec<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";"><span style="font-size: xx-small;">Wybaczcie za tak długą przerwę, ale to tylko szkoła (a może "aż szkoła"). Weny brak, bo organizm przeciążony, niewyspany i ledwo ogarnia czynności życiowe, nie mówiąc już nawet o innych sprawach. Coś tam czasami naskrobię, więc będę dodawać raz na jakiś czas, jak tylko znajdę chwilkę. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif";"><span style="font-size: xx-small;">Pozdrawiam serdecznie tych wytrwałych! :)</span></span></div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-33267195316869018382015-09-26T11:16:00.001-07:002016-05-30T13:41:32.849-07:00 V. Głos rozsądku, czy namiętność?<div style="text-align: center;">
Cześć! </div>
<div style="text-align: center;">
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją pracą domową z języka polskiego. Jest to pierwsze zadanie w tym roku i jestem z niego całkiem zadowolona :) </div>
<div style="text-align: center;">
Temat, choć wydaje się prosty, to przysporzył mi wiele trudności. Nie miałam pojęcia, na jaką hipotezę się zdecydować! </div>
<div style="text-align: center;">
Przeczytajcie i zobaczcie, czy zgadzacie się z moim punktem widzenia!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
***</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "edwardian script itc"; font-size: 36.0pt; line-height: 115%;">M</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">iłość</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> to najsilniejsze uczucie pomiędzy dwojgiem kochanków. Trudno ją opisać, dopóki samemu się jej nie
przeżyje. Czasami jednak dzieje się tak, że człowiek musi wybierać pomiędzy
sercem, a rozumem. Czy należy kierować się własnymi poglądami i uniknąć,
związanych z miłością, nieprzyjemności, ale także stracić szansę na
potencjalnego partnera lub partnerkę? Czy może lepiej jest oddać się
chwili i żyć zgodnie z zasadą carpe diem, nie zważając na konsekwencje? Edward
Stachura napisał kiedyś: „</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Cokolwiek pomiędzy ludźmi kończy
się – znaczy: nigdy nie zaczęło się. Gdyby prawdziwie się zaczęło – nie
skończyłoby się. Skończyło się, bo nie zaczęło się. Cokolwiek prawdziwie się
zaczyna – nigdy się nie kończy.”</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Można wiele stracić kierując się zarówno sercem, jak i rozumem, ale prawdziwa
miłość przetrwa nawet najcięższe próby - jeśli nie, to znaczy, że nie było to
najszczersze uczucie. Ludzie powinni oddawać się emocjom, namiętnościom i temu,
co podpowiada im serce, aby później nie mieli sobie za złe, że nie spróbowali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Postacią, która podążała za głosem
swego serca, nie zważając na opinię innych, jest Isanell z książki „Opowieści z
meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe”, napisanej przez Roberta M. Wegnera.
Szesnastoletnia dziewczyna, której ojciec był poważanym kupcem, musiała, czym
prędzej, wyjść za mąż. Problem stanowił fakt, że zakochała się w ochroniarzu
jej rodziny – Yatechu, a wybór życiowego partnera należał do prawnych
opiekunów, nie do niej samej. Mężczyzna pochodził z tajemniczego, kultywującego
konserwatywne obyczaje, ludu Issaram. Jedną z tradycji, której Yatech musiał
przestrzegać było to, że jego twarz miała pozostać zakryta. Nikt, spoza jego
plemienia, nie mógł ujrzeć oblicza młodzieńca. Po Imperium krążyły
pogłoski, że Zamaskowane Demony, Wojownicy Piekieł porywają dzieci i je
torturują. Isanell dostrzegła jednak, że wszystko to, co wmawiano jej od
dziecka jest nieprawdą. Yatech był zabójcą, wojownikiem, śmierć nie robiła na
nim wrażenia, ale w jej obecności stawał się czułym, kochającym i łagodnym
mężczyzną. Dziewczyna chciała zostać jego żoną, jednak, według prawa ludu
Issaram, musiała spełnić twardy warunek – oślepnąć. Kochała Yatecha całym
sercem, a on kochał ją. Pewnej nocy Isanell zerwała opaskę, zakrywającą
twarz jej kochanka i zakomunikowała mu, że chce wyjechać z nim w góry, że
chce zostać jego żoną. Była tak pewna swojej miłości, że pod wpływem jednej
krótkiej myśli, skazała się na wyrok śmierci. On natomiast kochał ją jeszcze
mocniej i nie chciał, aby resztę życia spędziła w całkowitych ciemnościach. Tej
samej nocy zabił ją, kiedy spała. Widziała jego twarz, więc musiał to zrobić.
Isanell i Yatech spędzili ze sobą piękne chwile. Ich miłość była ich
życiem. Mimo iż przez jedną nieprzemyślaną decyzję, Isanell zakończyła swój
pobyt w krainie żywych, to uczucie między nimi przetrwało. Czy nastolatka,
gdyby miała taką możliwość, zmieniłaby swoje postanowienie? Myślę, że nie.
Mogła przeżyć z Yatechem cudowne pół roku razem, pół roku obfite w miłość,
szczęście, zrozumienie, natomiast małżeństwo z obowiązku unieszczęśliwiłoby ją.
Rozum mówił jej, że związek z Issarczykiem nie ma przyszłości, ale w tym
przypadku namiętność okazała się silniejsza. Isanell była szczęśliwa, była
pewna swoich uczuć i w takim przekonaniu zmarła, czym udowodniła, że każda,
nawet najkrótsza, chwila szczęścia i miłości, wynikająca z namiętności,
jest warta o wiele więcej, niż kierowanie się rozsądkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Geralt z Rivii – mutant bez emocji,
bez uczuć, stworzony do zabijania potworów – jest bohaterem książek Andrzeja
Sapkowskiego pt. „Wiedźmin”. Jego postać jest wspaniałym przykładem tego, aby oddać się
namiętności, pomimo tego, że rozum podpowiada inaczej. Nie można dać sobie
wmówić, że nie jest się zdolnym do miłości. Każdy powinien otrzymać
szansę, nawet gdyby okazała się przelotnym zauroczeniem. Wiedźmin miał kilka okazji,
a nawet kilkanaście… Jednak jego prawdziwą miłością okazała się Yennefer –
czarodziejka o oschłym i oziębłym charakterze. Mieli wzloty i upadki. Nie
spotykali się tygodniami, a nawet latami, ale czuli, że są w jakiś nietypowy
sposób połączeni. Zawsze do siebie wracali. Kłócili się. Uciekali od siebie,
nie mówiąc nawet słowa, ponieważ wiedzieli, że ich związek skazany jest na
porażkę. Głos rozsądku po raz kolejny nie miał racji. „O miłości wiemy
niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj
zdefiniować kształt gruszki” – słowa autora wiedźmińskiej sagi są idealnym
podsumowaniem tego, jak niewiele człowiek potrafi dostrzec. Patrzy, ale nie widzi.
Czuje, ale nie zastanawia się nad tym, czym to naprawdę jest. Zarówno Geralt,
jak i Yennefer zrozumieli, że uczuciu należy się poddać. W życiu każdego – i
dorosłego, i nastolatka – są rzeczy, o których wypada decydować własnym
rozumem, ale także sprawy, z którymi nie wolno walczyć. Namiętność znajduje się
w sercu, dlatego kierowanie się rozumem oraz rozsądkiem nie powinno mieć wpływu
na decyzje związane z uczuciem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Namiętność jest także natchnieniem dla wielu
poetów. Znakomitym przykładem jest Halina Poświatowska, której twórczość opiera
się na różnych motywach, ale głównie na śmierci i miłości. Poetka była świadoma
kruchości losu i chciała czerpać z życia jak najwięcej, z powodu poważnej
choroby serca. Wiersz pt. „Jak ogień trawi lekkie drzewo” jest wspaniałym
utworem, podkreślającym wyższość uczuć nad rozsądkiem. Podmiotem lirycznym jest
kobieta, która porównuje własne zachowanie do ognia – „jak ogień trawi lekkie drzewo/
tak ja oplatam twoje ciało/ miękka i zwinna jak płomień”. Uważa, że jej miłość,
namiętność, uczucia są w stanie pokonać trzeźwe i rozsądne myślenie jej
kochanka - „mój żar ich zimną formę kradnie”. Jest świadoma swojej
atrakcyjności i jej wpływu na zachowanie mężczyzny. Dotykiem potrafi wywołać
pożądanie, które satysfakcjonuje i ją, i jej kochanka. W ostatniej strofie
Poświatowska ukazuje silne emocje, targające podmiotem lirycznym. Ogień jest
symbolem namiętności, życia i żaru uczuć, ale także siłą, która potrafi
zniszczyć – „kaleczy usta rani dłonie/ i wszelki kształt pod złotem grzebie”.
Autorka podkreśla, że namiętność jest pięknym, niepowtarzalnym uczuciem, pomimo
tego, że może trwać krótką chwilę. Żarliwa miłość jest w stanie przezwyciężyć
rozum i być podporą dla szczęścia, które nie zawsze okazuje się długo trwać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> Ludzie zawsze będą zadawać sobie
pytanie, czy lepiej wybrać głos rozsądku, czy kierować się namiętnością. To
pytanie było, jest i będzie odwiecznym dylematem ludzkości, jednak nie ma na
nie poprawnej odpowiedzi. Każdy człowiek jest inny, ma inne poglądy, myślenie,
perspektywy. Racjonaliści wezmą pod uwagę konsekwencje, skutki działań i to
będzie głównym motywem ich wyboru. Natomiast romantycy, ludzie żyjący chwilą i
chcący w pełni wykorzystać daną im okazję, podążą za głosem serca. Myślę, że
każda, nawet najkrótsza chwila uniesienia, szczęścia z drugą osobą, jest warta
ryzyka. Namiętność pozwala człowiekowi, choć na moment zapomnieć o otaczającym
go świecie i właśnie, dlatego, w miłości, każdy powinien się nią kierować.<o:p></o:p></span></div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-13615344814845151852015-08-23T08:54:00.001-07:002015-09-26T11:19:59.324-07:00IV. Ballada o Geralcie z Rivii<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Owy świat z pogardy słynie, <b> </b><br />
Pełen mroku, spisków, zdrady.<br />
Bohaterów jest na pęczki, <br />
Lecz do walki nikt nie rady. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kikimora gdzieś na bagnach,<br />
A endriaga w ciemnym lesie. <br />
„Jeszcze strzygi tu brakuje, <br />
Trzeba nam wiedźmina wreszcie!” <br />
<br />
Wtem z daleka widać jeźdźca,<br />
Białe włosy, dziwne oczy,<br />
A na plecach dwa ma miecze, <br />
Widok ich jest zaś proroczy.</span><span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif";"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kim on jest, to wszyscy
wiedzą,<br />
Wiedźmin Geralt lub Wilk Biały,<br />
Co wychował się w Kaer Morhen,<br />
Jako mutant niebywały. <o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br />
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza,<br />
A jak mówią: „Jednym jesteś Ty”.<br />
Wiedźmina los pechowy spotkał,<br />
Lecz na początku nie był zły.<i><o:p></o:p></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Poznał Jaskra, co był bardem<br />
I na lutni coś rzępolił.<br />
Ciągle pisał poematy,<br />
By utrwalić ich przygody. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czarodziejka z Vengerbergu,<br />
Co Yennefer była zwaną,<br />
Ocaliła Geraltowi, <br />
Jego duszę rozgniewaną.<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kim on jest, to
wszyscy wiedzą,<br />
Wiedźmin Geralt lub Wilk Biały,<br />
Co wychował się w Kaer Morhen,<br />
Jako mutant niebywały.</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Później spotkał małą Ciri,<br />
Która uciec przed czymś chciała.<br />
Wziął ją więc na swoje barki,<br />
By ją szkoła wychowała.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Tak zaczęła się historia, <br />
O miłości, smutku oraz zdradzie, <br />
I o walce z przeznaczeniem,<br />
Aby mogli znów być razem. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Geralt z Rivii – tak go zwano,<br />
Zyskał serce i sumienie,<br />
A zapomniał o swej pracy,<br />
I usłyszał lutni brzmienie.<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--><o:p></o:p></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kim on jest, to
wszyscy wiedzą,<br />
Wiedźmin Geralt lub Wilk Biały,<br />
Co wychował się w Kaer Morhen,<br />
Jako mutant niebywały. </span><span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">~o~</span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jest to pierwsza piosenka, którą napisałam. </span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Było to jakieś dwa lata temu, kiedy przeczytałam "Wiedźmina".</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mam do niej opracowane chwyty na gitarę (chociaż teraz wydają mi się trochę śmieszne), ale jeśli ktoś z Was będzie miał ochotę, to oczywiście je podam :)</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu.</span></div>
</div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-66261797491301515332015-08-19T04:32:00.001-07:002016-05-14T09:06:09.198-07:00III. Bracia<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> </span><i style="text-align: right;"><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Jesteśmy tym, co w swoim życiu
powtarzamy.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> Doskonałość nie jest jednorazowym aktem, lecz nawykiem.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "bookman old style" , serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> ~ Arystoteles</span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "bookman old style" , serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "bookman old style" , serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -0.05pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "edwardian script itc"; font-size: 36.0pt;"> </span><span style="font-family: 'Edwardian Script ITC'; font-size: 36pt;">- O</span><span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif;">livier!
Strzelaj, a nie gadaj!</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Młody,
na oko szesnastoletni chłopak, wzruszył ramionami i odburknął coś
niezrozumiale. Nie będzie mnie pouczać, jakiś mały smarkacz, pomyślał. Ostatni
raz spojrzał na brata, stojącego obok. Miał tak samo błękitne, niemal szare
oczy, szeroki nos i wystające kości policzkowe, jak Olivier. Różnili się
jedynie wiekiem, wzrostem, kolorem włosów i charakterem, co nie powinno być dla
nikogo zaskoczeniem. Młodszy z nich – Victor – miał ognistorude włosy,
momentami wpadające w brązowawy odcień. Przypominały las w piękny, jesienny,
słoneczny dzień. Był niewiele niższy od Oliviera, pomimo sporej różnicy wieku,
ale jego starszy brat od zawsze uchodził za osobę niskiego wzrostu. Nikt jednak
nie miał na tyle odwagi, aby rozmawiać na ten temat w pobliżu, blondwłosego młodzieńca,
jakim był Olivier. Ci, co nie mieli tyle rozumu w głowie, kończyli zazwyczaj z
obitą twarzą, wybitymi zębami, czy ze złamanymi kończynami, a w najgorszym
przypadku… Ze strzałą wbitą w stopę lub z oberwanym, przez nią, uchem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">- Nie krzycz! Próbuję się skoncentrować
– odparł po chwili Olivier.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">- Ale ja też chcę postrzelać!
Obiecałeś, że mnie nauczysz! – chłopiec jęknął, z trudem opanowując płacz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">- Przecież wiem. Za to ty – wskazał na
niego palcem – Powinieneś wiedzieć, że dotrzymuję obietnic. Nie płacz już!
Patrz i się ucz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> W
tym momencie, nawet nie celując, wypuścił strzałę. Minął ułamek sekundy, po
którym usłyszeli, jak pocisk trafia w cel. Olivier wiedział, że trafił. Nawet
nie spojrzał w tamtym kierunku, w przeciwieństwie do małego Vica, który w mgnieniu
oka znalazł się przy tarczy. Strzała tkwiła w samym środku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Jak to zrobiłeś?! – chłopiec nie mógł opanować podniecenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Lata praktyki – wzruszył ramionami Olivier, co często miał w zwyczaju robić.
Kolejną strzałę założył na cięciwę. Był gotowy – Teraz, gdzie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Victor
rozglądnął się na boki, a po chwili odkrzyknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Tam! – ręką wskazał tarczę po prawej stronie, ukrytą głęboko między drzewami.
Była oddalona o około sto metrów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Nastolatek
kiwnął głową w całkowitej ciszy. Jedyne, co czuł to delikatny powiew wiatru,
świeżą trawę i pewność swoich umiejętności. Był pewien, że trafi. W myślach
skorygował kąt, biorąc pod uwagę ruch powietrza i wypuścił strzałę. Wstrzymał
delikatnie oddech, to samo uczynił jego brat. Nie minęła jednak sekunda, a już
ze spokojem wypuścił powietrze. Trafił w sam środek. Tak, jak chciał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Vic! Podejdź! Teraz twoja kolej – uśmiechnął się złotowłosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Wracali
właśnie z pobliskiego lasu. Szli kamienistą ścieżką, prowadzącą do miasta.
Olivier spojrzał na słońce, przysłaniając oczy dłonią. Zbliżała się pora
obiadowa, a obiecał babce, że do tego czasu wrócą. Miasto, jak zwykle żyło
własnym życiem – chłopi pracowali w polu, kobiety i dziewczęta zajmowały się
zwierzętami lub domem, słychać było dźwięk wyrabianych mieczy u kowala, zapach
świeżego chleba unosił się w powietrzu, a mała gwardia miasteczka odbywała
trening. Dzień, jak co dzień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Dalej nie mogę zrozumieć, jak to robisz! Jesteś najlepszy! – Victor nie był w
stanie przestać rozmawiać o porannym treningu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Olivier
pogwizdywał wesoło pod nosem, kopiąc jeden z wielu kamyków znalezionych po
drodze. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Żeby być najlepszym nie wystarczy dobrze strzelać – zrobił krótką pauzę,
zastanawiając się nad dalszymi słowami – Strzelanie musi być twoją pasją, twoim
życiem. Powinieneś trenować, ponieważ tego pragniesz, a nie, dlatego że musisz.
To jest ta istotna różnica. Inaczej wszystkie ćwiczenia nie mają najmniejszego
sensu, rozumiesz? Poza tym… Wcale nie jestem najlepszy. Muszę się nauczyć
jeszcze wielu rzeczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Spojrzał
na brata, który szedł przed siebie, marszcząc brwi. Wydawać by się mogło, że
myśli o tym, co przed chwilą powiedział Olivier, jednak młody znany był z
lekkomyślności, słomianego zapału i najzwyklejszej, dziecięcej beztroski. Miał
zaledwie dziesięć lat. Ledwo umiał czytać, czy pisać, nie mówiąc już o tym,
żeby napiąć łuk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Chcę być tak dobry, jak ty – powiedział Vic po kilku minutach, całkowicie
poważnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Chłopak
z jasnymi, jak słońce włosami był zaskoczony. Myślał, że wystarczająco zraził
brata do nauki łucznictwa, a tu proszę! Jednak… Miał ambiwalentne uczucia. Z
jednej strony cieszył się, że brat podziela jego zainteresowania, ale z
drugiej… On będzie musiał go wszystkiego uczyć. Odkąd odszedł ich ojciec, w
mieście, nie było nikogo innego, kto potrafił strzelać z łuku tak dobrze, jak
on. Oprócz Oliviera, który był zbyt młody, aby dawać lekcje innym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Spojrzał
na brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Wiesz, że będzie to wymagało od ciebie wiele trudów i wysiłków?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Wiem – przytaknął chłopiec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Wiele godzin treningów, poranione palce i brak czasu wolnego? Wiele lat
samodoskonalenia tej umiejętności?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Będziesz się mnie słuchać i robić, co ci każę? Oczywiście myślę tutaj o
naukach. Jestem jedyną osobą, od której możesz się uczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Mały
rudzielec przełknął ślinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Masz ostatnią szansę, żeby zrezygnować – uśmiechnął się Olivier – Później
będzie za późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Chcę być taki, jak ty. Naucz mnie wszystkiego, co pokazał ci tata – powiedział
stanowczo. Nie brzmiał, jak dziesięcioletnie dziecko, a jak dojrzały młody
człowiek, który wie, czego pragnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Dobrze – kiwnął głową Olivier – W takim razie… Zaczynamy po obiedzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> <b>C</b>zy
masz jakąś pasję? Coś, co nadaje Twemu życiu sens? Czy robisz coś, bo to
kochasz? Bo sprawia Ci przyjemność? Wielu ludzi nie zna odpowiedzi na te
pytania. Są przeciętni, szarzy, ponurzy. Ich życie jest błędnym kołem, które w
żadnym momencie nie zmienia toru biegu. Nie mają ambicji, planów, marzeń. Są
nieszczęśliwi albo jeszcze o tym nie wiedzą.<br />
<b>K</b>ażdy powinien poświęcić czas na znalezienie swojej pasji. Dla
jednych jest to sztuka, a dla innych sport. Dla jednych muzyka, a dla innych
pisanie. Wszyscy powinni mieć cel, do którego trzeba uparcie dążyć. Inaczej
życie traci sens. Nikt nie powiedział jednak, że jest to łatwe zadanie. Czasami
zajmuje dni, czasami miesiące, a czasami całe lata, ale jedno jest pewno –
warte jest swojej ceny. Litry potu wylane na treningach, miliony zapisanych
kartek, tysiące pękniętych strun. To wszystko jest warte swojej ceny. <br />
<b>T</b>rzeba pamiętać o jednym – nie wolno się poddawać. To jest
najgorsze – biała flaga bez walki. Należy pokonywać własne słabości, uczyć się
na błędach, nie przestawać doskonalenia własnych umiejętności. Wtedy i tylko
wtedy, będziemy ludźmi spełnionymi.<o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt;">
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"><o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span>wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-32392581850883950792015-08-10T15:54:00.004-07:002016-05-14T09:05:27.235-07:00II. Ostatni dzień<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Niech będzie, co będzie;<br />
Czas wszystko równo w swym unosi pędzie.</span></i><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><br />
</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">~ William Shakespeare</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; tab-stops: 1.0cm; text-align: right;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; tab-stops: 1.0cm; text-align: center;">
*</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; tab-stops: 1.0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; tab-stops: 1.0cm;">
<b><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 115%;"> </span></b><span style="font-family: 'Edwardian Script ITC'; font-size: 36pt; line-height: 115%;">D</span><span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif;">ziesięć
lat minęło tak szybko. Pierwszy trening, pierwsi przyjaciele, złączeni wspólną
pasją, pierwsze zawody, osiągnięcia i kontuzje, pierwsze rozstania i
powroty, pierwsze dumne spojrzenia rodziców, pierwsza walka, pierwszy stres, a
także pierwsza niema pochwała od mistrza – senseia – która oznacza więcej, niż
słowa.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt; tab-stops: 1.0cm;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">
Czas mija, a my nie mamy na to
wpływu. Najgorsze jest jednak to, że nie jesteśmy w stanie kontrolować Jego
szybkości. Zwolnić albo spauzować chwile szczęścia i radości, a przewinąć smutku,
złości, samotności. Jesteśmy marnymi marionetkami Czasu. Możemy sobie wmawiać,
że jest inaczej – mamy zegarki, telefony komórkowe, komputery, piekarniki, czy
inne urządzenia odmierzające Czas, ale nie czyni nas to jego panami. Niestety.<br />
Dziesięć lat minęło tak szybko.
Wczoraj mała, przestraszona, nieśmiała dziewczynka, a jutro mądra, ambitna i
pewna siebie kobieta. Wczoraj miała biały, a jutro staje przed egzaminatorami i
zdobywa upragniony czarny pas. Wczoraj była uczniem, jutro będzie mistrzem. <br />
<i>Ale co z Dzisiaj? </i>– zadaje sobie pytanie. Dzisiaj nie jest, ani
dniem wczorajszym, ani jutrzejszym. Dzisiaj jest dzisiaj. Dzisiaj jest ostatnim
dniem, kiedy będzie małą, przestraszoną dziewczynką. Dzisiaj jest ostatnim
dniem, kiedy będzie miała biały pas. Dzisiaj jest ostatni dzień, w którym
będzie uczniem. <br />
Dzisiaj.<br />
Dzisiaj jest czas na odpoczynek.
<br />
Dzisiaj.<br />
Dzisiaj jest czas na głęboki
oddech.<br />
Dzisiaj.<br />
Dzisiaj trwa.<br />
A Czas, jak zwykle, nie chce
stanąć w miejscu. Choć na chwilę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt; tab-stops: 1.0cm;">
<br /></div>
</div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-21891789172077876192015-08-06T14:39:00.005-07:002016-05-14T09:04:42.154-07:00I. Seddrinth<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Trzeba umieć walczyć o swoje marzenia, <br />
ale trzeba też wiedzieć, które drogi są nie do przebycia<br />
i zachować siły na przejście innymi ścieżkami.<br />
</span></i><i><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">- Paulo Coelho<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "bookman old style" , serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;"><b><br /></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "bookman old style" , serif; line-height: 115%;"><b style="font-size: 14pt;"> </b>*</span><br />
<span style="font-family: "bookman old style" , serif; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; tab-stops: 1.0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> </span><span style="font-family: 'Edwardian Script ITC'; font-size: 36pt; line-height: 115%;">J</span><span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif;">ednym
płynnym ruchem podniósł się z ziemi. </span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">
Dłonie zacisnął w pięść tak
mocno, że stojąc z boku, zdawało się słyszeć chrzęst kości.<br />
Ciemnobrązowa grzywka opadała na
jego smukłą i opaloną twarz, zakrywając szare oczy.<br />
Wziął głęboki oddech. I kolejny.
I kolejny. <br />
Wydawało mu się, że czas stanął
w miejscu.<br />
Wolnym ruchem uniósł głowę, aby
zobaczyć osobę, która odważyła się go zaatakować. <br />
I wtedy ujrzał oczy.<br />
Jasnoniebieskie oczy.<br />
Pewne siebie oczy.<br />
Oczy… Kobiece.<br />
Było to dla niego wielkim
zaskoczeniem, ale lata treningu nie pozwoliły mu, aby ktoś zdołał cokolwiek
zauważyć. Uśmiechnął się nonszalancko, z pewną pogardą, tymczasowo odzyskując
pewność siebie. <br />
Przyjrzał się kobiecie uważniej.
Była w jego wieku lub niewiele młodsza. Kasztanowe, czasem wpadające w rudy
odcień, włosy. Oczy błękitne, jak bezchmurne niebo latem. Sylwetka
wysportowana, ale ani chuda, ani gruba. Złoty środek. Przeciętna uroda,
stwierdził w myślach. <br />
Zauważył, że dziewczyna
przygląda mu się w równym stopniu, co on jej. Zapamiętuje jego rysy twarzy,
sylwetkę, kolor oczu, kształt ust. Czeka. Czeka, aby coś zrobił, coś
powiedział. <br />
Jej postawa była arogancka i
wyzywająca. Mówiła: <i>Nieważne, co zrobisz.
Nieważne, kim jesteś. I tak jestem od ciebie lepsza. </i>Uśmiechała się
bezczelnie, dając mu do zrozumienia, że wcale się go nie boi, a wręcz
przeciwnie – kpi sobie z niego.<br />
- Proszę, proszę – zaczęła –
Wygląda na to, że nie jesteś tak szybki, silny i wspaniały, jak mówią o tobie w
całym Seddrinth – powiedziała. Każdy przymiotnik podkreśliła głośno i wyraźnie.
<br />
- Proszę, proszę. A tobie nikt
nie powiedział, że atakowanie od tyłu jest niehonorowe? – spytał równie
ironicznie. Ręce splótł na wysokości klatki piersiowej. Nie spuszczał z niej
wzroku. <br />
Nastała chwila ciszy. Toczyli
niemą walkę na spojrzenia. Jej źrenice były tak wąskie, że ledwo je dostrzegał,
mimo niewielkiej odległości. Dzieliło ich około pięciu metrów. <br />
Cały czas stał w gotowości do
ataku lub obrony, gdyby wymagała tego sytuacja. Wyluzował mięśnie nóg i rąk,
jednak w jednej chwili był w stanie z powrotem je napiąć i skoczyć do przodu
albo zrobić unik. Rozluźniając się, jego ciało dłużej pozostawało w pełni sił i
wolniej się męczyło.<br />
- Kim jesteś? – warknął po kolejnej minucie ciszy. Nie podobała mu
się ta gra.<br />
- Kimś od kogo zależą twoje
dalsze losy, Synu Sokoła – odpowiedziała.<br />
Syn Sokoła.<br />
Od bardzo dawna nie słyszał tego
imienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> - Airitech! – zawołała starsza
kobieta. Twarz miała pokrytą głębokimi zmarszczkami, świadczącymi o jej wieku,
a także doświadczeniu życiowym. Siwe włosy, zawsze spięte w eleganckiego koka,
przypominały śnieg, pokrywający szczyty Gór Quan. – Airitech! <br />
Szukała chłopca od dobrej
godziny, jednak nie było po nim śladu. Mimo wieku poruszała się nadzwyczaj
sprawnie. Obeszła wszystkie komnaty w zamku królewskim, kuchnię, stajnię i
drewnianą chatkę z narzędziami. Nie miała pojęcia, co robić. Airitech miał
spotkać się z ojcem w jego gabinecie, a starsza kobieta, Anaiel, była za niego
odpowiedzialna. <br />
Usiadła na olbrzymim łóżku,
które znajdowało się w pokoju młodzieńca. <br />
Westchnęła ciężko i poczęła się
zastanawiać, co zrobi jej król, kiedy chłopiec nie zjawi się na umówionym
spotkaniu. Wyrzucenie z pracy byłoby najmniej surową karą. <br />
W momencie, kiedy Anaiel
pogodziła się ze stratą posady, do pokoju wszedł Airitech. Szedł sprężystym,
ale spokojnym krokiem, wygwizdując tradycyjną melodię. Na prawym policzku, w
pobliżu oka, miał świeżego sińca o ciemno śliwkowym kolorze. Twarz, ręce i
ubranie pokryte były szarym pyłem, jednak chłopiec nie sprawiał wrażenia
przejętego. <br />
- Anaiel! – krzyknął, kiedy
zauważył ją, siedzącą na łóżku. Kobieta z trudem powstrzymywała się, aby nie
wybuchnąć gniewem. – Co tu robisz?<br />
Kobieta się nie odezwała. Wzięła
głęboki oddech i policzyła do dziesięciu. Serce ponownie zaczęło bić normalnym,
zdrowym rytmem. Wstała, podeszła do chłopca i popatrzyła na niego krytycznie. <br />
- O co chodzi? – spytał
niewinnym głosem, jednak zgarbił się delikatnie, co mogłaby zauważyć jedynie ta
stara kobieta, która wychowywała go od niemowlęcia. <br />
- Nie zapomniałeś o czymś? –
zapytała. Zdziwiła się, że jej głos zabrzmiał tak spokojnie.<br />
Chłopiec podrapał się po bujnej,
ciemnobrązowej czuprynie i zmarszczył delikatnie nos. Widać było, że
intensywnie myśli. W pewnym momencie zamarł. Jego ciało nawet nie drgnęło.
Dopiero po chwili spojrzał w jej ciepłe, matczyne oczy, które w danym momencie
wyrażały także dezaprobatę. Przypomniał sobie.<br />
- Gdzie byłeś? – głos Anaiel
pozostawał spokojny. Była pewna, że chłopiec będzie wystarczająco ukarany przez
ojca, kiedy się spóźni. <br />
Zaprowadziła go do łaźni.
Wcześniej poprosiła służącą, aby przygotowała ciepłą wodę, która miała posłużyć
do umycia chłopca. Drewniana misa z parującą cieczą, stała na środku
pomieszczenia. Obok niej znajdował się niewielki stołek, na którym Airitech
mógł usiąść. Poleciła mu, żeby ściągnął brudne ubranie. Młodzieniec nawet nie
próbował zaprzeczać. Biała, przynajmniej kiedyś, koszula wylądowała na
podłodze, a za nią czarne spodnie oraz buty. <br />
Kobieta zakryła usta dłonią. <br />
Ciało chłopca pokryte było
wieloma siniakami, mającymi różną wielkość, barwę i intensywność. Niektóre były
ledwo widoczne – wyraźnie zanikały, czyli miały co najmniej kilka tygodni. Inne
natomiast cechowała ciemnofioletowa lub brązowa barwa – były zdecydowanie
świeższe. Plecy oraz brzuch Airitecha wyglądały, jakby wpadł w krzak dziko
rosnącej róży. Zadrapania, sińce i różowe ślady od niedawno zagojonych ran znaczyły
tylko jedno.<br />
-
Znowu walczyłeś z tym krasnoludem, synem kowala? – kobieta zmarszczyła brwi.
Jej głos stał się dużo surowszy i nieprzyjemny. <br />
- To nie jest żaden t e n
krasnolud! – oburzył się chłopiec – Saneal jest moim przyjacielem! Au! –
chłopiec syknął, kiedy staruszka zaczęła delikatnie obmywać jego ciało. Miękka
szmatka momentalnie nasiąkła brudem. Z jasnego beżu stała się brunatno
czerwona.<br />
- Poza tym… - zaczął, niepewny,
czy może coś powiedzieć – To nie był on. <br />
- W takim razie, kto?<br />
- Wuj Oleander – mruknął.<br />
Anaiel zmarszczyła brwi i
spojrzała na niego oczekując wyjaśnień.<br />
Airitech westchnął.<br />
- Od kilku miesięcy chodzę do
wuja na nauki władania mieczem. Spotykamy się za wschodnią bramą, od strony
lasu. Jest tam niewielka polana, cisza i spokój. Nikt nam nie przeszkadza. Wuj
załatwił ze strażnikami, aby nie donosili ojcu, że z nim ćwiczę – spojrzał na
nią błagalnie – Proszę, nie mów mu. <br />
- Przecież bierzesz lekcje u
najlepszych mistrzów w całym królestwie. Dlaczego Oleander? – pokręciła głową,
a następnie pomogła mu założyć świeżą koszulę. <br />
Trzynastolatek nie był pewien,
co powiedzieć. Odkąd sięgał pamięcią fascynowała go walka. Będąc jeszcze małym
chłopcem - pięcio, może sześcioletnim – zakradał się do koszar i obserwował
ćwiczących rycerzy. Wszelakie turnieje, wydarzenia, czy pojedynki były dla niego
największą uciechą. Na ósme urodziny dostał od ojca drewniany miecz. Rzeźbiony
specjalnie dla niego. Z piękną rękojeścią, zakończoną tygrysim łbem. Wtedy po
raz pierwszy zaczął nauki. Jako przyszły król, prawowity następca tronu musiał
umieć posługiwać się mieczem. Jednak nie było to stawiane na pierwszym miejscu.
Przyszły władca musiał perfekcyjnie znać historię swojego królestwa, historię
rodziny, wszelkie pakty i przymierza. Musiał umieć kierować wojskiem, używać
map i wiedzieć, jak przygotować się do walki. Ale on sam nie musiał walczyć.
Inni ludzie nadstawiali za niego karku. I za całe Seddrinth. Ludzie ginęli w
obronie swego króla, a on siedział na wzgórzu lub w innym bezpiecznym miejscu i
obserwował walkę z daleka, szukając wad i pomyłek u wroga. <br />
Airitech nie mógł znieść
podręcznikowej nauki. W jego żyłach płynęła krew wojownika. Chciał działać.
Chciał walczyć. Wcale nie chciał być królem. Nie chciał brać odpowiedzialności
za swoje przyszłe decyzje. Godzinami siedział w zamkowej bibliotece ze starym,
wyglądającym jak rozkładające się zwłoki, krasnoludem, który był głównym
nauczycielem. Kazano mu recytować drzewa genealogiczne sprzed wielu wieków.
Znać każdy przydomek, stopień i ważne decyzje, które wpłynęły na los królestwa.
Dwugodzinne lekcje miecza miał jedynie trzy razy w tygodniu. Czekał jedynie na
nie. Żył nimi przez prawie pięć lat. <br />
Kiedy wuj Oleander zaproponował
mu dodatkowe nauki, zgodził się bez zastanowienia. Wiedział, że brat jego ojca
jest znany ze swoich nieczystych i niehonorowych technik, ale chęć doskonalenia
się była większa. Odkąd skończył dwanaście lat używał już prawdziwego
rynsztunku. Jedyną różnicą były miecze, które specjalnie stępiono, aby chłopiec
i jego mistrz nie zrobili sobie krzywdy. Ćwicząc z wujem czuł się wolny. Miecz
stał się przedłużeniem jego ręki. Słyszał, jak jego poprzedni mistrzowie
rozmawiali o nim z ojcem. Mówili, że jego talentu nie można zmarnować. Ma
płynne, silne i perfekcyjne ruchy, jak gdyby urodził się z mieczem w dłoni.
Twierdzili, że nie są w stanie nauczyć go niczego więcej. Uczeń przerósł
mistrza. I w ten oto sposób miał już pięciu różnych, znanych na całe królestwo,
nauczycieli. <br />
Jednak nauka z wujem była inna.
Pokazywał mu wszelkiego rodzaju obroty, piruety, cięcia z boku, z góry, bloki i
ataki, których nigdy wcześniej nie widział. Uczył go walki lewą ręką, mówiąc,
że przeciwnik, w takiej sytuacji, dezorientuje się i jego ataki są mniej
skuteczne. Airitech kochał te lekcje, mimo iż wuj go nie oszczędzał. Wracał
poobijany, z sińcami, zadrapaniami, wybitymi palcami, czy po prostu tak
wykończony, że nie mógł ruszyć żadną kończyną. <br />
- Bo… - zaczął – On, jako jedyny
traktuje mnie poważnie. On dostrzega to, czego inni nie dostrzegają. Widzi, że
jestem dobry i że zasługuję na to, aby to usłyszeć. Jest dumny, kiedy wytrącę
mu miecz z ręki albo przewidzę jego ruchy. Ojciec nigdy nie powiedział, że jest
ze mnie dumny. Nigdy. <br />
Anaiel nic nie powiedziała.
Pogładziła chłopca po głowie, a następnie przycisnęła go do swojej piersi. Czuła,
że tego potrzebuje. Nie bezsensownych słów, że będzie lepiej. Nie zapewnień, że
ojciec także odczuwa dumę. Nie kłamstw. Potrzebował bliskości. On. I ona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Król Ouen, władca całego królestwa,
nazywany także Sokołem Seddrinth, siedział w ręcznie rzeźbionym, mahoniowym
fotelu. Dla pokazania możności, a także dla wygody, obity został ciemnobrązową
skórą, która wspaniale komponowała się z resztą mebli. <br />
Mężczyzna miał czarne włosy z
gdzieniegdzie widocznymi pasmami siwizny. Nie była to jednak oznaka wieku. Król
liczył sobie zaledwie trzydzieści cztery lata. Powodem przedwczesnych oznak
starości była sama funkcja, jaką pełnił. Wiedza, że od jego decyzji zależą losy
całego królestwa, a także ludzi w nim żyjącym. Koronę przyjął w wieku
dwudziestu lat. Był niedoświadczonym, lekkomyślnym młokosem i szybko zdał sobie
sprawę, że nie jest niepokonany. <br />
Miał surową twarz, szare i mądre
oczy, wyprostowaną, dumną sylwetkę. Dokładnie, jak stojący przed nim chłopiec.
Różnicą był tylko kolor włosów. <br />
Król Ouen podrapał się w brodę z
kilkudniowym zarostem. <br />
W ogóle nie jest podobny do
matki, stwierdził w duchu. Oprócz włosów.<br />
- O której miałeś się ze mną
spotkać? – zapytał sucho król.<br />
Airitech wyprostował się jeszcze
bardziej. Spojrzał mu prosto w oczy. Z odwagą i dumą.<br />
- O dziesiątej, ojcze – odparł
bez wahania.<br />
- Zatem… Powiedz mi, która jest
godzina.<br />
- Dziesiąta czterdzieści, ojcze.<br />
Ouen westchnął.<br />
- Airitechu, jesteś prawie
dorosły i powinieneś wiedzieć, że przyszłemu królowi nie wypada się spóźniać.
Nawet nie pytam, co robiłeś, bo widzę, że mocno oberwałeś po czerepie. Mam
nadzieję, że to odpowiednia kara. Powinieneś się wstydzić.<br />
Królewicz przez krótką chwilę
zastanawiał się, co odpowiedzieć. Nie mógł wyjawić tego, że trenuje z wujem
Oleandrem. Nabrał powietrza w płuca i cicho, licząc do dziesięciu, je wypuścił.<br />
- Mam dopiero trzynaście lat,
ojcze. Jeszcze nie jestem doros…<br />
- Miałem niewiele więcej lat,
kiedy zostałem królem! – ojciec przerwał mu – W czasach, w których żyjemy nie możemy
być niczego pewni. Śmierć czyha na każdym kroku. Musimy o tym pamiętać.
Nadchodzi wojna. Rok, dwa i może ty będziesz rządził Seddrinth! Może nie jesteś
dorosły, ale nie jesteś także dzieckiem. W tobie, Synu Sokoła, leży przyszłość
naszego królestwa. Nie możesz o tym zapominać. Nigdy – mężczyzna skończył
monolog. Prawą dłoń miał zaciśniętą w pięść. <br />
Airitech miał ochotę coś
powiedzieć. Dobrze, że król Ouen ponownie nie pozwolił mu dojść do słowa.
Mogłoby się to skończyć źle dla chłopca albo jego ojca.<br />
- Nie o tym chciałem jednak
rozmawiać, Airitechu, Synu Sokoła…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: -7.1pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> To był ten dzień, w którym dowiedział
się, że musi opuścić Seddrinth, stolicę kraju o tej samej nazwie, i wyruszyć do
miasta oddalonego o tysiące mil, aby pobierać nauki w najlepszej szkole
posługiwania się mieczem – Szkole Gladio. <br />
Uśmiechnął się na to
wspomnienie, mimo iż od tamtego czasu nie widział się z ojcem, Anaiel, czy
Saneal’em. Siedem lat. Siedem ciężkich, trudnych, męczących lat, ale wart
swojej ceny. Airitech był mistrzem jednoręcznego miecza oraz walki dwoma
krótszymi, które okazywały się dużo szybsze, a także skuteczniejsze. <br />
- Długo jeszcze będziemy tak
stać – wskazał ręką na płonące nieopodal ognisko – czy usiądziemy i
porozmawiamy?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-right: -21.3pt; tab-stops: 1.0cm;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">
<o:p></o:p></span></div>
</div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7130174697243190351.post-56087173305662926312015-07-14T18:59:00.000-07:002016-05-15T14:46:11.145-07:00Słowem wstępu<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: xx-small;">- Nie rozumiem, jaki sens w ogóle żyć, skoro i tak wszystko jest z góry ustalone?<br />- A jaki sens w czytaniu książki, której koniec został już napisany?<br />~ <a href="http://lubimyczytac.pl/autor/3852/robert-j-sawyer">Robert J. Sawyer</a></span></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -1.0cm; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; text-align: right;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; font-size: 1.0pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">Godzina 23:50</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "supernatural knight";"> </span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif";">By</span><span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">ło
dość późno, jednak 17-letnia dziewczyna nawet o tym nie myślała. Nie miała na
to czasu. Nie mogła zasnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Nie,
nie przez pełnię księżyca, której światło nieuprzejmie wdzierało się do środka
pokoju, pomimo zasuniętych zasłon.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Nie,
nie przez to, że trwały wakacje i mogła siedzieć przed laptopem nawet do samego
rana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Nie,
nie przez słabą kawę, którą wypiła na deser do kawałka sernika, upieczonego
przez najwspanialszą mamę na świecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Zeszła
po schodach do kuchni. Nie zapalała każdego światła napotkanego po drodze. Nie
bała się ciemności. Lubiła ją. Nastawiła wodę na herbatę, kolejno wyciągając z
narożnej szafki ulubiony kubek z Son Goku. Po raz kolejny spojrzała na niego i
żałowała, że nie widnieje na nim Vegeta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Z
szafki obok wyciągnęła herbatę. Na pudełku widniał napis – malina z acai.
Otworzyła je i mocno wciągnęła powietrze, delektując się delikatnym, a zarazem
bardzo wyrazistym i cudownym zapachem. Wyjęła jedną torebkę i wrzuciła do
kubka. Następnie zalała ją wrzącą wodą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Czarna
suka, rasy labrador retriever, zamerdała wesoło ogonem, widząc swoją
właścicielkę tak późno w nocy. Pogodne, ale jednak stare, otoczone siwą
sierścią, oczy wpatrywały się w nią radośnie. Dziewczyna pieszczotliwie
poklepała psa po łbie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> -
Co chcesz pieseczku? Nie będziemy już jeść. Jest późno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Mawu,
bo tak nazywała się suka, wydała z siebie dźwięk, jak gdyby mówiła: <i>No i co z tego, że jest późno? Na jedzenie
każda pora dnia i nocy jest dobra. </i>Mimo tego grzecznie wróciła na swoją
czarną, baranią skórę i ułożyła się do snu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> 17-letnia
dziewczyna, z gorącym, parującym kubkiem, wróciła do swojego pokoju. Spojrzała
leniwie na zegar w komórce. Robienie herbaty oraz rozmowa z psem zajęły jej
równe dziesięć minut. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> Zajęła
miejsce przy biurku. Zapaliła lampkę, aby oczy za szybko się nie przemęczyły.
Ostatni raz sprawdziła facebook’a. Włączyła odtwarzacz z ulubioną muzyką, a
następnie kliknęła na małą ikonkę z napisem <i>Microsoft
Word. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> I
zaczęła pisać. Litery. Słowa. Zdania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 10.0pt; margin-left: -7.1pt; margin-right: -7.15pt; margin-top: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "bookman old style" , "serif"; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";"> A
podpisywała się: <i>wiikusiek</i>.<o:p></o:p></span></div>
</div>
wiikusiekhttp://www.blogger.com/profile/02970573166989403853noreply@blogger.com0