V. Głos rozsądku, czy namiętność?

Cześć! 
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją pracą domową z języka polskiego. Jest to pierwsze zadanie w tym roku i jestem z niego całkiem zadowolona :) 
Temat, choć wydaje się prosty, to przysporzył mi wiele trudności. Nie miałam pojęcia, na jaką hipotezę się zdecydować! 
Przeczytajcie i zobaczcie, czy zgadzacie się z moim punktem widzenia!

***


          Miłość to najsilniejsze uczucie pomiędzy dwojgiem kochanków. Trudno ją opisać, dopóki samemu się jej nie przeżyje. Czasami jednak dzieje się tak, że człowiek musi wybierać pomiędzy sercem, a rozumem. Czy należy kierować się własnymi poglądami i uniknąć, związanych z miłością, nieprzyjemności, ale także stracić szansę na potencjalnego partnera lub partnerkę? Czy może lepiej jest oddać się chwili i żyć zgodnie z zasadą carpe diem, nie zważając na konsekwencje? Edward Stachura napisał kiedyś: „Cokolwiek pomiędzy ludźmi kończy się – znaczy: nigdy nie zaczęło się. Gdyby prawdziwie się zaczęło – nie skończyłoby się. Skończyło się, bo nie zaczęło się. Cokolwiek prawdziwie się zaczyna – nigdy się nie kończy.” Można wiele stracić kierując się zarówno sercem, jak i rozumem, ale prawdziwa miłość przetrwa nawet najcięższe próby - jeśli nie, to znaczy, że nie było to najszczersze uczucie. Ludzie powinni oddawać się emocjom, namiętnościom i temu, co podpowiada im serce, aby później nie mieli sobie za złe, że nie spróbowali.
          Postacią, która podążała za głosem swego serca, nie zważając na opinię innych, jest Isanell z książki „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe”, napisanej przez Roberta M. Wegnera. Szesnastoletnia dziewczyna, której ojciec był poważanym kupcem, musiała, czym prędzej, wyjść za mąż. Problem stanowił fakt, że zakochała się w ochroniarzu jej rodziny – Yatechu, a wybór życiowego partnera należał do prawnych opiekunów, nie do niej samej. Mężczyzna pochodził z tajemniczego, kultywującego konserwatywne obyczaje, ludu Issaram. Jedną z tradycji, której Yatech musiał przestrzegać było to, że jego twarz miała pozostać zakryta. Nikt, spoza jego plemienia, nie mógł ujrzeć oblicza młodzieńca. Po Imperium krążyły pogłoski, że Zamaskowane Demony, Wojownicy Piekieł porywają dzieci i je torturują. Isanell dostrzegła jednak, że wszystko to, co wmawiano jej od dziecka jest nieprawdą. Yatech był zabójcą, wojownikiem, śmierć nie robiła na nim wrażenia, ale w jej obecności stawał się czułym, kochającym i łagodnym mężczyzną. Dziewczyna chciała zostać jego żoną, jednak, według prawa ludu Issaram, musiała spełnić twardy warunek – oślepnąć. Kochała Yatecha całym sercem, a on kochał ją. Pewnej nocy Isanell zerwała opaskę, zakrywającą twarz jej kochanka i zakomunikowała mu, że chce wyjechać z nim w góry, że chce zostać jego żoną. Była tak pewna swojej miłości, że pod wpływem jednej krótkiej myśli, skazała się na wyrok śmierci. On natomiast kochał ją jeszcze mocniej i nie chciał, aby resztę życia spędziła w całkowitych ciemnościach. Tej samej nocy zabił ją, kiedy spała. Widziała jego twarz, więc musiał to zrobić. Isanell i Yatech spędzili ze sobą piękne chwile. Ich miłość była ich życiem. Mimo iż przez jedną nieprzemyślaną decyzję, Isanell zakończyła swój pobyt w krainie żywych, to uczucie między nimi przetrwało. Czy nastolatka, gdyby miała taką możliwość, zmieniłaby swoje postanowienie? Myślę, że nie. Mogła przeżyć z Yatechem cudowne pół roku razem, pół roku obfite w miłość, szczęście, zrozumienie, natomiast małżeństwo z obowiązku unieszczęśliwiłoby ją. Rozum mówił jej, że związek z Issarczykiem nie ma przyszłości, ale w tym przypadku namiętność okazała się silniejsza. Isanell była szczęśliwa, była pewna swoich uczuć i w takim przekonaniu zmarła, czym udowodniła, że każda, nawet najkrótsza, chwila szczęścia i miłości, wynikająca z namiętności, jest warta o wiele więcej, niż kierowanie się rozsądkiem.
          Geralt z Rivii – mutant bez emocji, bez uczuć, stworzony do zabijania potworów – jest bohaterem książek Andrzeja Sapkowskiego pt. „Wiedźmin”. Jego postać  jest wspaniałym przykładem tego, aby oddać się namiętności, pomimo tego, że rozum podpowiada inaczej. Nie można dać sobie wmówić, że nie jest się zdolnym do miłości. Każdy powinien otrzymać szansę, nawet gdyby okazała się przelotnym zauroczeniem. Wiedźmin miał kilka okazji, a nawet kilkanaście… Jednak jego prawdziwą miłością okazała się Yennefer – czarodziejka o oschłym i oziębłym charakterze. Mieli wzloty i upadki. Nie spotykali się tygodniami, a nawet latami, ale czuli, że są w jakiś nietypowy sposób połączeni. Zawsze do siebie wracali. Kłócili się. Uciekali od siebie, nie mówiąc nawet słowa, ponieważ wiedzieli, że ich związek skazany jest na porażkę. Głos rozsądku po raz kolejny nie miał racji. „O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdefiniować kształt gruszki” – słowa autora wiedźmińskiej sagi są idealnym podsumowaniem tego, jak niewiele człowiek potrafi dostrzec. Patrzy, ale nie widzi. Czuje, ale nie zastanawia się nad tym, czym to naprawdę jest. Zarówno Geralt, jak i Yennefer zrozumieli, że uczuciu należy się poddać. W życiu każdego – i dorosłego, i nastolatka – są rzeczy, o których wypada decydować własnym rozumem, ale także sprawy, z którymi nie wolno walczyć. Namiętność znajduje się w sercu, dlatego kierowanie się rozumem oraz rozsądkiem nie powinno mieć wpływu na decyzje związane z uczuciem.
           Namiętność jest także natchnieniem dla wielu poetów. Znakomitym przykładem jest Halina Poświatowska, której twórczość opiera się na różnych motywach, ale głównie na śmierci i miłości. Poetka była świadoma kruchości losu i chciała czerpać z życia jak najwięcej, z powodu poważnej choroby serca. Wiersz pt. „Jak ogień trawi lekkie drzewo” jest wspaniałym utworem, podkreślającym wyższość uczuć nad rozsądkiem. Podmiotem lirycznym jest kobieta, która porównuje własne zachowanie do ognia – „jak ogień trawi lekkie drzewo/ tak ja oplatam twoje ciało/ miękka i zwinna jak płomień”. Uważa, że jej miłość, namiętność, uczucia są w stanie pokonać trzeźwe i rozsądne myślenie jej kochanka - „mój żar ich zimną formę kradnie”. Jest świadoma swojej atrakcyjności i jej wpływu na zachowanie mężczyzny. Dotykiem potrafi wywołać pożądanie, które satysfakcjonuje i ją, i jej kochanka. W ostatniej strofie Poświatowska ukazuje silne emocje, targające podmiotem lirycznym. Ogień jest symbolem namiętności, życia i żaru uczuć, ale także siłą, która potrafi zniszczyć – „kaleczy usta rani dłonie/ i wszelki kształt pod złotem grzebie”. Autorka podkreśla, że namiętność jest pięknym, niepowtarzalnym uczuciem, pomimo tego, że może trwać krótką chwilę. Żarliwa miłość jest w stanie przezwyciężyć rozum i być podporą dla szczęścia, które nie zawsze okazuje się długo trwać.
          Ludzie zawsze będą zadawać sobie pytanie, czy lepiej wybrać głos rozsądku, czy kierować się namiętnością. To pytanie było, jest i będzie odwiecznym dylematem ludzkości, jednak nie ma na nie poprawnej odpowiedzi. Każdy człowiek jest inny, ma inne poglądy, myślenie, perspektywy. Racjonaliści wezmą pod uwagę konsekwencje, skutki działań i to będzie głównym motywem ich wyboru. Natomiast romantycy, ludzie żyjący chwilą i chcący w pełni wykorzystać daną im okazję, podążą za głosem serca. Myślę, że każda, nawet najkrótsza chwila uniesienia, szczęścia z drugą osobą, jest warta ryzyka. Namiętność pozwala człowiekowi, choć na moment zapomnieć o otaczającym go świecie i właśnie, dlatego, w miłości, każdy powinien się nią kierować.

3 komentarze:

  1. Popieram! :d
    www.paryska-kawiarnia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, trochę już czasu minęło odkąd musiałam pisać rozprawki, ale wydaje mi się, że na koniec powinnaś zwrócić się ku temu, co cały czas przekazywałaś, a mam wrażenie, że opowiedziałaś się za opcją namiętności, a nie głosu rozsądku. Tymczasem podsumowanie nie podsumowuje tego co napisałaś, ale ogólnie kończy wywód, nie doprowadzając do żadnej konkluzji.
    Niemniej jako rozprawkowa całość nieźle się prezentuje i podobają mi się przytoczone przykłady - są kreatywne, a nie jakieś tam Romea i Julie, które każdy by zaproponował.
    Moje zdanie na ten temat? Chyba podobnie jak Ty stawiłabym na namiętność i przeczucie, że "to jest to". Chociaż mam wrażenie, że w obecnych czasach jednak dominuje rozsądek i który partner da i zapewni mi więcej. Tylko czy wtedy można mówić o udanym związku? :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń